Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że "wielka" kuchnia nie liczy się z ograniczeniami... Ale, ale... Czy warianty ekonomiczne, muszą oznaczać zaraz coś złego?
Moim zdaniem nie! Z potrzeby zagospodarowania czerstwego chleba, solidnego kawałka skóry od wędzonego boczku i paru innych składników, dostępnych w każdej kuchni powstała zupa chlebowa!
Jest pożywna i nadaje się nie tylko na listopadowe chłody, choć powstała właśnie w tym późno jesiennym okresie.
Zainteresowanych odsyłam do szczegółowego przepisu, życząc smacznego!
<WJ>
Składniki:
300 g miąższu z czerstwego chleba
200 g boczku wędzonego
1 mała cebula
1 kawałek skóry z boczku wędzonego
2 duże ziemniaki
1 marchew
3 łyżki posiekanych "badyli" z natki pietruszki
1,5 litra bulionu warzywnego
1/2 łyżeczki mielonego kminku
2 ząbki czosnku
1 łyżka smalcu
sól, pieprz
Przygotowanie:
Do rondelka z bulionem dodajemy skórę z boczku oraz chleb. Od momentu zawrzenia, zmniejszamy płomień, gotujemy przez kilka minut. Blendujemy.
Wrzucamy posiekany czosnek, pokrojone w kostkę ziemniaki oraz marchewkę (u mnie w półtalarki).
Gotujemy do miękkości warzyw.
Na rozgrzanym smalcu, smażymy pokrojony w kostkę boczek i posiekaną cebulę. Całość przekładamy do zupy, dodając kminek oraz posiekaną zieleninę.
Całość doprawiamy solą i pieprzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz